- autor: fc_swidnica, 2011-07-23 12:10
-
"W wypadku samochodowym niedaleko Nowej Soli zginął 27-letni piłkarz Zagłębia Lubin Paweł Piotrowski. Według informacji lokalnej policji prowadzony przez Piotrowskiego opel astra cabrio zderzył się czołowo z volksvagenem transporterem. W wypadku zginęła także żona Pawła Piotrowskiego oraz dwoje dzieci."
Tak brzmiała jedna ze smutniejszych prasowych depesz w historii Zagłębia, nadana 23 lipca 2002 roku o godzinie 20:30 przez Polską Agencje Prasową. Tego dnia zginął nie tylko znakomity piłkarz, ale i świetny człowiek poza boiskiem który nie stronił od kibiców i pomocy potrzebującym. Czytaj "więcej>>".
Paweł piłkarskie podboje zaczynał w Polmo Kożuchów. Mając 17 lat grał w podstawowym składzie IV ligowego zespołu, gdzie jednym z piłkarzy był Henryk Kusz. Po spadku Polmo do ligi okręgowej lokalny rywal Dozamet Nowa Sól grająca w III lidze wykupiła utalentowanego piłkarza. Po roku gry w Nowej Soli, przeprowadził się do Wrocławia gdzie jego dalsza przyszłość rozwijała się w klubie Ślęza Wrocław. Aby w końcu w roku 1996 trafić do Zagłębia Lubin, I ligowego klubu. W Ekstraklasie, ten 21-latek debiutował 9 września 1996 roku w spotkaniu 10. kolejki Ekstraklasy, w którym Zagłębie na wyjeździe bezbramkowo zremisowało z Hutnikiem Kraków. Piotrowski pojawił się na murawie w 86 minucie zmieniając Jurijsa Chudiakowsa, rosłego napastnika z Rosji, którego epizod w Zagłębiu był raczej nieporozumieniem. W premierowym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej Piotrowski rozegrał dziewiętnaście spotkań, zdobywając jednego gola - w 28 kolejce w spotkaniu z Polonią w Warszawie (1:1), gdy w 43 minucie zmusił do kapitulacji Piotra Wojdygę.
W kolejnych dwóch sezonach Paweł był już podstawowym zawodnikiem a widzowie CANAL+ uznali bramkę przeciwko drużynie Ruchu Radzionków, jako najładniejszą w całym sezonie 1998/1999. W trzecim, z powodu poważnej kontuzji, rozegrał tylko cztery spotkania. Później kolejne dwanaście miesięcy musiał spisać na straty. Wrócił do gry wiosną 2001 roku i od tej pory wystąpił jeszcze dwadzieścia pięć razy w koszulce naszego klubu. To był chłopak, który miał niesamowity luz. Czasami można go było spotkać w słynnej lubińskiej "Beatce". Uśmiechnięty, otwarty. Gdy siedział na ławce rezerwowych, często...dłubał słonecznik. Później jednak potrafił wejść na boisko i zdobyć kapitalnego gola, jak w meczach z Amiką Wronki i Ruchem Radzionków.
Po sezonie 2001/02, bardzo dla Zagłębia nieudanym, playmaker postanowił zmienić klimat. Chciał sprawdzić się poza granicami naszego kraju. Miał oferty z Turcji i Niemiec. Najpierw jednak, wspólnie z małżonką, chciał wyjechać na urlop. Chyba nikt nie przypuszczał, że będzie to ostatnia podróż w jego życiu...
To ostatni zawodnik, który w Zagłębiu grał z numerem 10 na plecach. Na prośbę kibiców ten numer został zastrzeżony. Choćby to niech uświadomi tym z Was, którzy nie pamiętają Pawła z boiska, jak istotny dla naszego klubu był to piłkarz.
Paweł Piotrowski!!! Pamiętamy!!!
Świdniccy Fanatycy Zagłębia Lubin
Źródło: www.zaglebie.org
www.zaglebie-lubin.pl